“Żenił się mój kolega ze studiów, z roku. Zabawa była przednia. Z wesela pamiętam początek, oczepiny i przepiękny, letni poranek, w który z nowopoznaną na weselu koleżanką, spacerowaliśmy malowniczymi uliczkami sandomierskiej Starówki. Wesele? Miało w sobie to coś. Mówili, że króloweskie.”